Jak ustaliła gazeta "Super Express", Kazimierz Marcinkiewicz trzykrotnie odwiedził ministra skarbu Aleksandra Grada jako doradca banku Goldman Sachs, który nadzoruje przygotowanie prywatyzacji Polskiej Grupy Energetycznej.
Na nic jednak zdały się wizyty premiera, bo - jak pisze "Dziennik" - Grad, który poleciał do Londynu szukać inwestorów dla PGE, odwołał spotkanie w siedzibie Goldman Sachs. To kara za manipulacje kursem złotówki, do której przyznał się niedawno bank. Postawiono też warunek: rozmów nie będzie, dopóki bank nie udzieli wyjaśnień w sprawie spekulacji polską walutą.
Resort skarbu obawia się, że komunikat Goldman Sachs, iż bank przestaje grać na osłabienie złotego, nie jest zakończeniem gry, a po prostu jej kolejnym etapem. - Warto wyjaśnić, czy teraz nie zaczyna grać na wzmocnienie - mówi gazecie wysoki urzędnik ministerstwa.
Czyżby Kazimierzowi Marcinkiewiczowi do kłopotów rodzinnych doszły kłopoty w pracy? Jak długo będzie jeszcze potrzebny potężnemu bankowi, skoro okazuje się, że jego polityczne kontakty nie przynoszą oczekiwanych skutków?