- Żarty się skończyły. Dla mnie jest to sprawa dla służb specjalnych! - denerwuje się Eugeniusz Kłopotek (56 l.). - Jeśli premier Tusk twierdzi, że nie zna żadnych biznesów Marcinkiewicza, a teraz okazuje się, że ten spotyka się z ministrem Gradem i pracuje przy procesie prywatyzacji polskiego sektora elektroenergetycznego, to coś tutaj nie gra - oburza się poseł PSL.
Także były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff (63 l.) twierdzi, że sytuacja jest niezręczna. - Nie sądzę, by Marcinkiewicz działał niezgodnie z interesem Polski. Ale w takiej sytuacji zawsze można go podejrzewać o niewystarczający obiektywizm czy jakieś ukryte intencje - uważa Steinhoff. Jego zdaniem minister Skarbu Państwa powinien bardzo uważać na doradztwo prywatyzacyjne w wykonaniu banków. - To podmioty gospodarcze działające przede wszystkim we własnym interesie - tłumaczy były wicepremier. Zapytaliśmy premiera Donalda Tuska (52 l.), co sądzi o całej sprawie. W jego imieniu odpowiedział nam Paweł Graś (45 l.)
- Każdy z ministrów samodzielnie odpowiada za politykę swojego resortu. Także minister Grad sam decyduje, z jakimi inwestorami i doradcami się spotyka. Premier ocenia całokształt pracy - stwierdził Graś.