W 2011 r. Dubieniecki pytany przez dziennikarza "Dziennika Bałtyckiego" o spółkę ze skazanym za wyłudzenie Adamem S., którego ułaskawił potem prezydent Lech Kaczyński (61 l.), miał powiedzieć m.in.: "Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni". Dopytywany, skończył rozmowę słowami: "niech się pan odp...".
Marcinowi DUBIENIECKIEMU jednak się NIE UPIECZE. Odpowie za wulgarne zachowanie
Mąż Marty Kaczyńskiej (33 l.), prawnik Marcin Dubieniecki (33 l.), nie uniknie kary za wulgarne zachowanie i groźby wobec dziennikarzy. Sąd Najwyższy, do którego po otrzymaniu nagany za "naruszenie etyki zawodowej obelżywą wypowiedzią dla mediów" odwoływał się Dubieniecki, oddalił kasację.