976 tysięcy złotych! Taką karę na Falentę oraz jego bliskich zaangażowanych w działalność giełdową nałożyła KNF. Chodzi o sprawę sięgającą 2009 roku i dotyczącą niewykonania tzw. obowiązków informacyjnych w związku z posiadaniem akcji Domu Maklerskiego IDM. "Super Express" już kilka dni temu pytał Falentę o tę sprawę, biznesmen nie chciał jednak na ten temat rozmawiać. Teraz wydał specjalne oświadczenie, w którym twierdzi, że jest to zemsta podsłuchiwanych polityków. "Decyzję tę traktuję jako polityczną i uważam, że ma ona związek z postępowaniem przeciwko mojej osobie w sprawie tzw. afery taśmowej, które toczy się w prokuraturze" - pisze. Twierdzi, że czas podjęcia decyzji o ukaraniu go też nie jest przypadkowy. "Została wydana dwa dni przed tym, jak postanowieniem sądu prokuratura została zobowiązana do oddania mi nieadekwatnego poręczenia majątkowego w wysokości 1 mln zł. W moim przekonaniu zbieżność nie jest przypadkowa. Jak dotąd nie przedstawiono mi bowiem żadnych dowodów świadczących o moim rzekomym udziale w aferze taśmowej (...) Parafrazując klasyka, człowiek już jest. Teraz szuka się na niego paragrafu" - twierdzi. W śledztwie dotyczącym tzw. afery taśmowej Falenta ma postawione zarzuty nieuprawnionego zakładania i posługiwania się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnienia utrwalonych rozmów innym osobom.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail