Na spory, ponad półmetrowy krzak konopii indyjskich natknęli się zażywający jazdy na ścieżce rowerowej mieszkańcy miasta. Rósł tuż nad brzegiem, w odległości nie większej niż metr od ruchliwej rowerostrady. Dali znać straży miejskiej, a ci poprosili o pomoc policjantów. - Był doskonale widoczny, aż dziw, że nikt wcześniej nie zwrócił na niego uwagi – mówi Janusz Majewski, rzecznik prasowy KPP w Kraśniku. Najpewniej sadzonkę zostawił w ziemi ktoś, kto uznał, że pod latarnią jest najciemniej i nikt krzaczkiem się nie zainteresuje. Policjanci sprawdzili, czy w okolicy nie rosną inne tego typu „kwiatki”.– Ten był jedyny – kwituje Majewski.
Jak widać, pochodzące z Azji Środkowej konopie indyjskie doskonale się w naszym klimacie udają. Na pewno zaś lepiej, niż palmy szorstkowca Fortune’go, których 10 sztuk (wartych bagatela 150 tys. zł) w maju 2010 roku zasadzono na pobliskiej promenadzie. Ich smętne kikuty wykopano w lipcu tego roku. imucha
Na spory, ponad półmetrowy krzak konopii indyjskich natknęli się zażywający jazdy na ścieżce rowerowej mieszkańcy miasta. Rósł tuż nad brzegiem, w odległości nie większej niż metr od ruchliwej rowerostrady. Dali znać straży miejskiej, a ci poprosili o pomoc policjantów. - Był doskonale widoczny, aż dziw, że nikt wcześniej nie zwrócił na niego uwagi – mówi Janusz Majewski, rzecznik prasowy KPP w Kraśniku. Najpewniej sadzonkę zostawił w ziemi ktoś, kto uznał, że pod latarnią jest najciemniej i nikt krzaczkiem się nie zainteresuje. Policjanci sprawdzili, czy w okolicy nie rosną inne tego typu „kwiatki”.– Ten był jedyny – kwituje Majewski.
Jak widać, pochodzące z Azji Środkowej konopie indyjskie doskonale się w naszym klimacie udają. Na pewno zaś lepiej, niż palmy szorstkowca Fortune’go, których 10 sztuk (wartych bagatela 150 tys. zł) w maju 2010 roku zasadzono na pobliskiej promenadzie. Ich smętne kikuty wykopano w lipcu tego roku.