Mariusz zaledwie kilka dni temu zaczął swoją pierwszą pracę - był ochroniarzem. Wracał właśnie do domu pod Kłobuckiem z nocnej zmiany. Prawdopodobnie wykończony ciężką pracą zasnął za kierownicą i zjechał prosto pod koła jadącego z naprzeciwka autobusu.
- Od 30 lat jestem kierowcą i takiej tragedii nie widziałem - powiedział nam roztrzęsiony kierowca autobusu Zygmunt Błażejewski (55 l.). Mimo sporego doświadczenia nie miał szans na uniknięcie zderzenia z autem które wjechało mu nagle prosto pod koła.
Siła zderzenia był tak wielka, że auto Mariusza został dosłownie sprasowane, a nieszczęsny kierowca wyleciał przez przednią szybę i z potężną siłą uderzył o asfalt.
Na całe szczęście żadnemu z 13 pasażerów autokaru nic się nie stało. - Dobrze, że drzew przy drodze nie było, bo mogło dojść do jeszcze większej tragedii - kręci głową kierowca autobusu.