Jarosław Kaczyński w otoczeniu ok. 3 tysięcy swoich zwolenników pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego przed Belwederem wygłosił płomienne przemówienie w 30. rocznicę stanu wojennego.
Wystąpienie prezesa PiS miało jednak niewiele wspólnego z uczczeniem pamięci ofiar stanu wojennego. Polityk opozycji nawoływał do walki o suwerenność ojczyzny. Nawiązał tym samym do wystąpienia szefa MSZ, ministra Radosława Sikorskiego na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej w Berlinie.
- Chcę wam tutaj przyrzec, że PiS stanie na czele walki o Polskę suwerenną, która decyduje sama. Stać nas na to, gdyby nie to chore państwo i sojusze interesów i interesików nasz naród znany z przedsiębiorczości parłby do przodu jak Chiny. Bylibyśmy na czele Europy i świata - głosił Kaczyński.
Jarosław Kaczyński rzucał oskarżenia pod adresem rządu Donalda Tuska, mówił o HOŁDZIE BERLIŃSKIM. - Trudno sobie wyobrazić sytuację groźniejszą, niż wtedy gdy przedstawiciele władz demokratycznego państwa zaczynają składać hołdy innym państwom - ocenił.
Padły mocne słowa: HAŃBA, złamanie KONSTYTUCJI, NADUŻYCIE.