- Mnogość nieprawidłowości, pomyłek czy ewidentnych kłamstw od stenogramu po sekcję ciał ofiar, to wszystko jest coraz bardziej szokujące. I to wiele osób prowadzi, w mojej ocenie słusznie, do wzięcia na serio pod uwagę tezy o zamachu - mówi Marta Kaczyńska w rozmowie z dwutygodnikiem "W sieci". To niejedyne ostre sformuowania, jakie padają z jej ust. - Za dużo tu przypadków, za bardzo wszystko układa się w obraz celowego fałszowania przebiegu katastrofy, by to zlekceważyć. Ktoś tu wyraźnie mataczy i ma dużo do ukrycia - twierdzi. Po chwili dodaje kategorycznie: - Uważam, że dziś pytanie nie brzmi, czy doszło do zamachu, ale czy są jakieś dowody, że go nie było. Cała wiedza, jaką mamy, prowadzi do logicznego wniosku, że pasażerów tupolewa po prostu zabito, że były dwa wybuchy.
Przyznaje też rację Jarosławowi Kaczyńskiemu (63 l.), który jako pierwszy zaczął negować przyczyny katastrofy. - Stryj ma całkowitą rację. Mamy dziś więcej argumentów, że to był zamach. Takie są fakty i nie można od nich uciec - dodaje. Córka pary prezydenckiej dowodzi, że na prawdopodobieństwo zamachu wskazują też badania niezwiązanych z rządem ekspertów. I podaje przykłady. - Naukowcy wskazują, że nawet gdyby przyjąć opis oficjalny, gdyby samolot rzeczywiście po wykonaniu beczki uderzył plecami o ziemię, to skala zniszczeń nie mogłaby być tak ogromna, a lej wyryty w ziemi byłby dużo głębszy. Widać, że każdy poszczególny fragment oficjalnej wersji wzięty pod lupę nie wytrzymuje krytyki - mówi.
Słowa Kaczyńskiej wywołują niemałe zdziwienie wśród polityków PO. - Cała wiedza, jaką posiadamy do tej pory, wskazuje, że nie ma żadnych prawdopodobnych przesłanek dotyczących zamachu. Chyba że pod uwagę bierze się fantastyczne i niemające nic wspólnego z rzeczywistością teorie Antoniego Macierewicza - ripostuje poseł Paweł Olszewski (33 l.), rzecznik klubu PO. Natomiast politycy PiS bronią słów wypowiadanych przez córkę prezydenckiej pary. - Racja jest po stronie osób, które sprawę stawiają tak jak pani Marta Kaczyńska. Potrzeba czasu i zmiany jakości ludzi u władzy, aby prawda wyszła na jaw - twierdzi poseł Joachim Brudziński (44 l.).