Konfliktu pomiędzy „Polityką” a Marciniem Dubienieckim wybuchł gdy w tygodniku pojawił się tekst o nowym wspólniku męża Marty Kaczyńskiej. Jacek M. ma postawione zarzuty i według prokuratury był zamieszany w aferę zakupu ziemi dla ambasady Egiptu po zawyżonych cenach. Dubieniecki w odpowiedzi na wątpliwości dziennikarzy stwierdził wówczas: „to czy będę prowadził kancelarię z panem M., czy z panem gangsterem Słowikiem to jest moja prywatna sprawa. Mam gdzieś co o mnie piszą”.
Przeczytaj koniecznie: Dubieniecki otwiera kancelarię prawniczą z aferzystą. Jego wspólnik Jacek M. wręczył 1 mln zł łapówki ambasadorowi Egiptu?
Po tej publikacji odezwała się Marta Kaczyńska. Na swoim blogu wzięła w obronę małżonka twierdząc, że nie wiedział on, że jest nagrywany oraz, że nie autoryzował wywiadu.
Teraz doczekaliśmy się kolejnej odsłony starcia Polityka-Dubieniecki. Na stronie internetowej tygodnika pojawiły się fragmenty rozmowy z której pochodził wspomniany wyżej cytat.
Co z nich wynika? Mają one dowodzić, że maż Marty Kaczyńskiej wiedział, że wcale nie chodzi o wywiad, tylko o tekst na temat Jacka M. Po drugie dziennikarze „Polityki” twierdzą, że Dubieniecki doskonale zdawał sobie sprawę, że rozmowa jest rejestrowana. W pewnej chwili sam – wyraźnie zirytowany - mówi nawet: „Pani i tak to nagrywa, to sobie później odsłucha...”
Fragmentów rozmowy z Marcinem Dubienieckim można posłuchać na TEJ stronie>>>