Masakra

2009-06-09 5:00

Pisk hamulców, chrzęst aut miażdżonych jak blaszane zabawki i krzyki rannych. Do samochodowej masakry, w której zginęła jedna osoba, a siedem zostało rannych, doszło wczoraj rano pod Częstochową (woj. śląskie) na krajowej "jedynce".

Do tragedii doszło w momencie, kiedy jadąca w kierunku Katowic ciężarówka zatrzymała się, by skręcić w lewo. Jadące za nią auta zaczęły nagle hamować. Ale wypełniony pasażerami bus nie zdołał się zatrzymać i z impetem uderzył w forda, który następnie wbił się w ciężarówkę. Uderzenie było tak potężne, że w fordzie został ścięty dach. Ale zszokowany kierowca o własnych siłach zdołał jednak wydostać się z wraku.

Strażacy musieli ciąć blachy zmiaż-dżonego busu, żeby wydostać ranne osoby. - Jechaliśmy do pracy. Spałem, gdy nagle obudził mnie krzyk i huk miażdżonej blachy. To było przerażające. Kolega zakleszczył się w kabinie, jęczał z bólu - opowiada ranny mężczyzna z busu, którym podróżowało pięć osób. - To cud, że tylko się o nas otarł. Tego horroru nie zapomnę do końca życia - mówi zdenerwowany kierowca toyoty, która została uderzona przez bus.

Śmierć na miejscu poniósł 36-letni Dariusz R., kierowca busu. Siedmiu rannych pasażerów trafiło do szpitala. Ich życiu nic nie zagraża.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki