Masakra na przejeździe

2008-12-23 3:00

Koszmar w Konstancinie-Jeziornie! Wystarczyła chwila nieuwagi i autobus miejski uderzył w lokomotywę. Ranni trafili do szpitali. A tymczasem Zarząd Transportu Miejskiego nie ma żadnego pomysłu na poprawę bezpieczeństwa pasażerów!

Niczego się niespodziewający pasażerowie jadący podmiejską linią 710 znaleźli się w prawdziwym piekle. Późny wieczór. Autobus dojeżdża do niestrzeżonego przejazdu przez tory towarowe prowadzące do Elektrociepłowni Siekierki. Nagle rozlega się przeraźliwy pisk hamulców i okropny huk.

- Siedziałam w środku po lewej stronie autobusu, za przegubem. Nagle poczułam straszne uderzenie, nawet nie wiem, co się stało - opowiada zszokowana Anna Staniszewska (18 l.). - Straciłam przytomność - dodaje drżącym głosem.

Kierowca autobusu nie zatrzymał pojazdu przed przejazdem na ul. Mirkowskiej w Konstancinie. Prawdopodobnie nie spodziewał się, że o tej porze może tamtędy przejeżdżać jakikolwiek pociąg. "710" z olbrzymim łomotem wbiło się w bok sunącej w ciemności lokomotywy.

- To było potworne, zgrzyt hamulców, krzyk ludzi - wspomina Marcin Kordowski (25 l.). - Było ciemno, nic nie widzieliśmy. Ta lokomotywa nie trąbiła, ale też i nasz kierowca w ogóle się nie zatrzymał. Przeleciałem przez cały autobus i uderzyłem w coś głową - mówi zdenerwowany. Ma krwiaki na nogach, wybity kciuk, zadrapania na twarzy.

Na miejscu szybko pojawiły się karetki pogotowia, strażacy i policja. Ratownicy uwijali się jak w ukropie, by pomóc rannym. Trzy osoby w ciężkim stanie trafiły do warszawskich szpitali. Wśród nich jest również kierowca tego autobusu.

Prędkościomierz autobusu zatrzymał się na 41 km/h. To wskazuje, że kierowca nie zwolnił przed przejazdem. W ciężkim stanie trafił do szpitala.

- Obiecuję, że zapewnimy wszelką pomoc ofiarom wypadku - deklaruje Mieczysław Magierski (40 l.), prezes Miejskich Zakładów Autobusowych.

Problem w tym, że jest to pomoc po szkodzie. Urzędnicy odpowiedzialni za ostatnie wypadki powinni wcześniej zadbać o bezpieczeństwo ludzi. Czy musiało dojść do tych tragedii? Przejazd kolejowy na Mirkowskiej nie ma sygnalizacji świetlnej, a niedzielny wypadek nie jest pierwszym, do którego tam doszło. Kilka miesięcy temu pod pociąg wjechał bus z kilkunastoma osobami.

- Będziemy rozmawiali z przewoźnikami na ten temat - zapewnił nas Igor Krajnow (30 l.), rzecznik ZTM. - Zależy nam bardzo na poprawie bezpieczeństwa pasażerów i wspólnie z przewoźnikami będziemy pracować nad jakimś rozwiązaniem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają