Masakra w Pniewitach. Kolejna śmierć na przejeździe grozy

2018-01-24 5:07

Żeby przedostać się przez tory w Pniewitach (woj. kujawsko-pomorskie), trzeba mieć oczy dookoła głowy. Ale i to nie zawsze wystarcza. Kilka lat temu pociąg zabił na tym niestrzeżonym przejeździe kolejowym Zosię (+3 l.) i Mateusza (+6 l.), którzy jechali autem z rodzicami. A teraz zginął strażnik miejski z pobliskiego Chełmna.

Mieszkańcy Pniewit wciąż wspominają śmierć rodzeństwa, które zginęło w czerwcu 2015 r. O tragedii nie pozwalają im zapomnieć groby dzieci na miejscowym cmentarzu stale obsypane kwiatami. Wiele razy pisali do dyrekcji kolei w Gdańsku, aby na przejeździe zamontowano sygnalizację świetlną i dźwiękową. Efekt był taki, że jeden przejazd kolejowy zlikwidowano, a drugi nic się nie zmienił. - Ile jeszcze ludzi musi zginąć? - pytają. W poniedziałek wieczorem pociąg zmiótł z torów auto Kamila Z. (+32 l.). Mężczyzna mieszkał koło Pniewit, a pracował jako strażnik miejski w Chełmnie. Wracał właśnie do domu. - Kierowca samochodu zginął na miejscu - mówi młodszy aspirant Anita Zielińska, rzecznik prasowy policji w Chełmnie. - Przejazd, na którym doszło do wypadku, jest bez szlabanów i bez sygnalizacji - dodaje

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Wyjaśniać to będą biegli.

ZOBACZ TAKŻE: Zablokował przejazd kolejowy. Pociąg zmiażdżył przyczepę

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki