- Całą noc słyszeliśmy głośną muzykę - opowiada nam jedna z sąsiadek wymordowanej rodziny. - Myśleliśmy, że trwa tam jakaś ostra impreza. Nad ranem pukaliśmy do nich, ale nikt nie otwierał. Dlatego w końcu wezwaliśmy policję - dodaje.
To, co zobaczyli funkcjonariusze, kiedy przybyli na miejsce, zapamiętają do końca życia. Wszędzie była krew. Czerwone smugi barwiły ściany i podłogi. W jednym z pokoi na podłodze leżały dwie zakłute nożem dziewczynki. Ich ojciec wisiał pod sufitem. Martwą mamę znaleziono w wersalce.
Zobacz: MASAKRA we Wrocławiu! Adam G. zadźgał żonę, córki, na końcu się powiesił!
Powoli śledczy zaczęli odtwarzać dramat, do którego doszło wmieszkaniu.
Adam G. metodycznie wymordował całą rodzinę. Ciosami noża zabił żonę Barbarę (38 l.) i dwie córki - Emmę (13 l.) oraz Dorotę (16 l.). Zabił też dwa koty, które były w domu. W końcu wszedł na stół i założył sobie pętlę na szyję...
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Adam G. leczył się psychiatrycznie. Lekarze zdiagnozowali u niego schizofrenię.
Mężczyzna nieraz miewał ataki szału. Sąsiedzi słyszeli wtedy głośne krzyki zza ściany.
- Sama byłam świadkiem, jak biedna Basia wzywała policję, kiedy nie mogła sobie poradzić z Adamem - mówi nam znajoma Barbary G. - Nigdy go jednak nie zabrali ze sobą.
Inna z koleżanek zamordowanej pamięta, że skarżyła się ona na męża. - Mówiła, że czasem nie chce jej się wracać do domu, że się boi - opowiada kobieta.
Czy faktycznie policjanci interweniowali wcześniej w domu państwa G. Zapytaliśmy o to we wrocławskiej prokuraturze. - Nie udzielamy żadnych informacji w tej sprawie - ucięła rozmowę Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail