Maszewo, Zachodniopomorskie: Zmarł na ulicy, bo lekarka nie chciała mu pomóc (FOTY!)

2010-03-31 16:36

Aż trudno sobie wyobrazić, że lekarz może się tak zachować! W Maszewie, małym miasteczku na Pomorzu Zachodnim lekarka z przychodni odmówiła pomocy konającemu na ulicy mężczyźnie... bo od tego jest karetka pogotowia! Pan Józef nie doczekał pomocy - skonał na ulicy, kilkdzisiąt metrów od przychodni na oczach próbujących mu udzielić pomocy przypadkowych przechodniów i policjantów!

Do tego niepojętego wydarzenia doszło kilka dni temu. Pan Józef Filter (+59 l.), bezrobotny kierowca w drodze do brata, w centrum miesteczka, w środku dnia dostał zawału! Osunął się na chodnik i zaczął konać. Szybko na pomoc pośpieszyli mu przechodnie i policjanci. - Jedne z nich zaczął reanimować mężczyznę, drugi policjant pojechał do ośrodka zdrowia, który jest kilkaset metrów od miejsca tragedii- opowiada Pani Janina Szmulska( 55l.) która była świadkiem całego zdarzenia. - Aptekarz zadzwonił po karetkę.

Przeczytaj koniecznie: Lubartów: Woli umrzeć niż stracić nogi! Pomóż lekarzom go przekonać!

Niestety - stan konającego mężczyzny z sekundy na sekundę się pogarszał, a karetka pogotowia nie przyjeżdżała. Gdy po chwili policjant wrócił z przychodni sam, informując że lekarz też nie przyjedzie - bo nie ma czasu - świadkowie zdarzenia omal nie ruszyli do przychodni by przyciągnąć lekarkę siłą do umierającego mężczyzny!

- To smutne, że lekarz odmawia pomocy - mówi policjant. - Zrobiliśmy wszytsko. Ale nie jesteśmy lekarzami.  

Karetka, która musiał przyjechać z oddalonego o 20 km Goleniowa, nie zdążyła przyjechać na czas, bo była na innym wezwaniu. Pan Józef umarł na oczach bezsilnych przechodniów i policjantów w wyniku rozległego zawału.

 - Brata można było uratować!- mówi jego starszy brat Jan Filter (61 l.). - Boże, dlaczego ludzie są tacy bez serca?  Nie odpuszczę - zrobię wszystko by lekarka zapłaciła za swoją bezduszność! - dodaje bijąc się w pierś brat ofiary.

Sprawdź też: Warszawa: Pół roku w kolejce do lekarza!

Mieszkańcy Maszewa są oburzeni postawą bezdusznej lekarki. Część z nich mówi, że to nie pierwszy podobny przypadek i że lekarka od dawna przedkłada pieniądze nad dobro pacjenta.

Lekarka nie ma sobie nic do zarzucenia. - Miałem innego pacjenta. Policjant nie powiedział o co konkretnie chodzi. Myślałem zresztą że to może tylko jakaś padaczka, a zresztą (...) od tego jest karetka! A jak przyjechałam to była już karetka - opowiada Ewa L. (61 l.).

Sprawą zajęła się prokuratura.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki