Maszynista pijak za kratkami

2009-10-15 4:00

Jakim cudem ten pijak dostał tak odpowiedzialną pracę?! Artur K. (34 l.), maszynista, który po pijaku wykoleił pociąg pod Wrocławiem, wytrzeźwiał wczoraj na tyle, żeby stanąć przed obliczem prokuratorów. To, co zeznał, było przerażające! Okazało się, że ten człowiek od dawna "leczy się" z alkoholizmu.

Owa kuracja nie bardzo mu jednak wychodzi. Kiedy rozpędził do przeszło 100 kilometrów pełen ludzi pociąg (ograniczenie było do 40 km/h), miał aż 3 promile!

Wczoraj z rozbrajającą szczerością wyznał śledczym z Trzebnicy (woj. dolnośląskie), że pił zanim wsiadł do pociągu, w czasie prowadzenia wyładowanej dwoma setkami ludzi maszyny oraz po katastrofie. Schował się i koił nerwy mocnym piwem!

Usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. - Mężczyzna przyznał się do postawionych mu zarzutów - mówi prokurator Leszek Wojtyła z Trzebnicy. Maszynista pijak będzie miał teraz nie lada problem. Sąd zamknął go na dwa miesiące w policyjnym areszcie. Będzie tam czekał na proces i karę - nawet 10 lat więzienia.

Może za kratkami wreszcie wyleczy się z alkoholizmu. Artur K. przyznał wczoraj śledczym, że z nałogiem boryka się od dawna i był już karany za jazdę po pijaku. Motorniczym w PKP Intercity był zaledwie od dwóch miesięcy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają