Jak dowiedziało się Radio Zet są zarzuty wobec matki czworga dzieci, które w sierpniu utonęły w Warcie. Będzie odpowiadała za nieumyślne spowodowanie ich śmierci. Grozi za to do pięciu lat więzienia. Prokuratura w Wieluniu chce zakończyć śledztwo do końca roku.
Tragedia nad Wartą
Beata Blajsz nigdy nie zapomni palącego słońca tamtego dnia i smaku wody wymieszanej ze łzami...
- Dzieci tak dawno nie były nad wodą.. - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" zrozpaczona mama - Kiedy usłyszały, że pójdziemy nad rzekę, skakały z radości. Od rana były bardzo podekscytowane.
Zobacz: Matka dzieci, które utonęły w Warcie: Moje aniołki miały piękne marzenia
Ewunia (5 l.), Hania (7 l.), Kasia (11 l.), Mietek (14 l.) i Andrzej (15 l.) chwycili torby z rzeczami do plażowania i razem z mamą oraz asystentką z pomocy społecznej dziarsko ruszyli w stronę oddalonej kilka kilometrów od ich domu rzeki. Gdy dotarli na miejsce, było kilka minut po godzinie 14.
- W wodzie spędziliśmy sporo czasu - wyjaśniała pani Beata. - Wchodziliśmy do niej i wychodziliśmy, by odpocząć na kocyku. Nawet najmłodsza Ewunia się pluskała. Wydawało się, że wszyscy jesteśmy bezpieczni, bo woda sięgała dzieciom co najwyżej do pasa.
I nagle wydarzyło się najgorsze. Nurt rzeki porwał czwórkę dzieci. Hania (7 l.), Kasia (11 l.), Mietek (14 l.) i Andrzej (15 l.) utonęli, przy życiu została jedynie Ewa (5 l.).
Czytaj: Aniołki poszły prosto do nieba