Historia bliźniaków z Łomży wstrząsnęła całą Polską. Małżeństwo Monika (35 l.) i Piotr (39 l.) P. w wynajmowanym mieszkaniu przez 5 lat ukrywało przed światem dwóch synów bliźniaków - Michała i Łukasza (po 5 l.). Chłopcy nigdy nie wychodzili na dwór, według lekarzy i psychologów teraz rozwojem fizycznym i emocjonalnym przypominają dwuletnie dzieci.
>>> Matka dzieci ukrywanych za szafą: Nie trzymałam dzieci w klatce!
Zadziwiające jest, że pozostała piątka dzieci małżeństwa była traktowana z troską i miłością. Julka (4 l.), Kacper (7 l.), Kuba (9 l.), Ania (11 l.) i Paulina (15 l.) są pełne życia, zadbane, dobrze ubrane, wesołe i grzeczne. – Starałam się, aby niczego im nie brakowało. Nie było łatwo, bo mąż zarabiał zaledwie 1600 zł – mówi Monika P.
Kiedy media nagłośniły historię więzionych za szafą bliźniaków, wszyscy odwrócili się od rodziny P. – Mój mąż stracił pracę, a właściciel mieszkania wypowiedział nam najem. Zostaliśmy bez środków do życia, a moje starsze dzieci boją się chodzić do szkoły i wstydzą się pokazywać w mieście – opisuje Monika P.
Kobieta dobrowolnie zrzekła się praw rodzicielskich do synów bliźniaków i chłopcy trafili do zawodowej rodziny zastępczej. Rodzicami i pozostałą piątką dzieci zaopiekował się Ośrodek Interwencji Kryzysowej. – Żałuję, że zgodziłam się oddać chłopców. Chcę to odkręcić i będę o nich walczyła – zapowiada matka. Ale rodzicom grozi odebranie praw rodzicielskich także do pozostałej piątki dzieci. – Zrobiłam źle, ale my naprawdę jesteśmy normalną rodziną.
Potrzebujemy tylko pomocy. Nie zabierajcie nam dzieci – prosi pani Monika. O losie rodziny zdecyduje teraz łomżyński sąd. Czy zaufa matce, która mieszkanie zamieniła w celę dla synów?