Pani Krystyna mieszka teraz w kamienicy na starówce w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie) w mieszkaniu po swojej matce, którego formalnym właścicielem jest właśnie Brunon K. Na drzwiach wejściowych jest nawet jego wizytówka. Przeprowadziła się tam z Krakowa po śmierci męża. - Pochodzę z Bydgoszczy - wyjaśnia. - Syna widuję rzadko. Ostatnio w wakacje, kiedy zajechał tu z żoną i dziećmi w drodze nad morze. Jest bardzo zapracowany. Pisze pracę habilitacyjną - dodaje.
O synu mówi z widoczną dumą. - To zdolny chłopak. Od dziecka interesował się chemią, robił w domu eksperymenty - wspomina.
A konstruowanie bomb, planowanie zamachu? - Bzdura! Dobrze go wychowałam, po katolicku, on by takich rzeczy nie zrobił. Ja jestem zwolenniczką Tuska. Zawsze głosuję na Platformę Obywatelską. Syn kiedyś głosował na Janusza Korwin-Mikkego, a ostatnio na Jarosława Kaczyńskiego. Nie wierzę, że chciałby zabić prezydenta, premiera czy wysadzić Sejm - mówi dobitnie.
Kilka dni temu pojawili się u niej prokurator i funkcjonariusze ABW. - Byli tu z psami. Zrobili przeszukanie. Przetrząsnęli też piwnicę i strych. Nic nie znaleźli - mówi Krystyna K., jakby to był dowód niewinności jej syna.