Kiedy zbrodniarka kaleczyła maleństwo, mąż kobiety był w pracy. Ich drugie dziecko, 13-letni chłopiec, grał z kolegami w piłkę na podwórku. Anna W. przez chwilę patrzyła na wykrwawiające się dziecko i po prostu wyszła z domu... Tymuś przeżył tylko dlatego, że do mieszkania weszła jego babcia. Szybko wezwała pogotowie i lekarze uratowali chłopca. Matka odnalazła się po kilku dniach. Okazało się, że wyjechała do Krakowa. Tam sama zgłosiła się na policję. Poprosiła o telefon jakiegoś przechodnia i zadzwoniła pod numer alarmowy.
Matka chciała zabić dziecko! Sześć razy dźgnęła Tymysia nożem
W sądzie okazała skruchę. - Nie chciałam zabić - tłumaczyła. Dowodziła, że załamała się, bo mąż nie pomagał jej w wychowaniu dzieci. Ciągle nie było go w domu. Do tego doszły problemy z alkoholem... Sąd zdecydował wczoraj, że Anna W. spędzi następne 10 lat za kratkami. - Oskarżona zadała dziecku ciosy w newralgiczne miejsca, dlatego został uznana za winną. Jednak nie zostały zadane z premedytacją, dlatego nie wymierzono jej najwyższego wymiaru kary przewidzianego za to przestępstwo - uzasadniał swą decyzję sędzia Jacek Bania.
- Wyraziła skruchę i walczy z uzależnieniem alkoholowym - dodał. Tymek wrócił do zdrowia. Ale będzie musiał żyć z piętnem dziecka, które próbowała zgładzić własna matka.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail