Wszyscy mieli swoje marzenia. Z jednej strony tacy podobni do siebie, z innej - zaskakiwali odmiennością. Pani Beata kochała wszystkich jednakowo. Tak mocno, jak tylko matka potrafi ...
>>> Dramat nad Wartą: Za minutę te dzieci utoną...
Najmłodsza z rodzeństwa, Hania (+ 7 l.), właśnie skończyła przedszkole. - Za kilkanaście dni miała iść do pierwszej klasy - opowiada mama. - Na pewno byłaby dobrą uczennicą, bo w przedszkolu dostawała dyplomy, nagrody. I tak pięknie potrafiła malować. Bardzo się cieszyła, że już idzie do tej szkoły. Niedawno kupiłam jej podręczniki. Zaczęła je już przeglądać. Nie mogła się doczekać pierwszych lekcji.
Dobrym wzorem dla Hani byłaby na pewno jej starsza siostrzyczka, Kasia (+ 11 l.). - Ostatnie świadectwo miała świetne - mówi o starszej z córek pani Beata. - Uczyła się bardzo dobrze. Była bardzo odpowiedzialna. Opiekowała się siostrzyczkami, gdy mnie i męża nie było w domu.
>>> Matka dzieci, które się utopiły: Muszę żyć dla Ewuni
Miecio (+ 14 l.) marzył o wielkiej piłkarskiej karierze. Gdy tylko wracał ze szkoły, zakładał swoją koszulkę w biało-czerwone pasy z napisem "Trębaczew" na plecach i biegł na boisko. - Poza piłką nic więcej go nie interesowało - wspomina mama. - Każdą wolną chwilę spędzał, grając z kolegami. Kto wie, może kiedyś grałby w jakimś znanym klubie...
Najstarszy Andrzej (+ 15 l.) miał problemy w szkole. Urodził się wcześniakiem, w siódmym miesiącu ciąży. - Przez pierwsze cztery miesiące jego życia tylko jeździliśmy po szpitalach - opowiada mama. - Te kłopoty ze zdrowiem mu pozostały... Był za to niezwykle pracowity. W domu mi pomagał. Mąż od rana do wieczora był w pracy, więc Andrzej go zastępował w codziennych obowiązkach. Można powiedzieć, że był głową rodziny. Drzewa narąbał na opał, w piecu napalił. Mówił do mnie: "mogę wszystko robić w domu". Na pewno byłby dobrym gospodarzem.
Z piątki dzieci pani Beaty teraz została jej najmłodsza Ewunia (5 l.). Matka zrobi wszystko, by wszystkie marzenia córeczki udało się zrealizować...