Matka dziecka, które zaszczepiono wodą: Drżę o życie mojego dziecka!

2014-02-26 3:00

Potworne wymioty i biegunka mogą wykończyć malutką Kornelię Rejtar-Gabis (1 r.) z Pruszkowa (woj. mazowieckie). Jak wiele innych dzieci zamiast ratującego życie leku dostała zastrzyk z wodą! Z pracy w tamtejszej przychodni wyrzucono już jedną pielęgniarkę - Małgorzatę R. (46 l.) - a policja prowadzi dochodzenie.

- Szczepiłam moją córeczkę w przychodni Dom Med na rotawirusy trzy razy, a każde szczepienie kosztowało ponad 400 złotych. Teraz się okazuje, że moje dziecko wcale nie było zabezpieczone przed chorobami! - mówi zatrwożona Monika Rejtar-Gabis (30 l.), mama Kornelki. Tydzień temu dyrektor placówki uznał, że pielęgniarka Małgorzata R. wpisywała dzieciom w książeczki szczepienia, za które nie wpływały pieniądze do kasy, a z magazynu nie ubywało ampułek.

- Nie wiem, co dostało moje dziecko. Boję się o zdrowie córki - wyznaje. Jej obawy są słuszne, bo rotawirusy, przeciw którym miały być szczepione dzieci w Pruszkowie, powodują zapalenie żołądka i jelit, czyli bardzo groźną biegunkę i wymioty, które mogą wykończyć mały organizm. Nie wiadomo, czy podobnej sytuacji nie było ze szczepionkami, które chronią m.in. przed błonicą, krztuścem, tężcem czy zapaleniem wątroby.

Czytaj: Oszukane szczepionki [Nowe wiadomości]. Ta pielęgniarka z Pruszkowa wstrzykiwała dzieciom wodę

Żeby mieć pewność, czy małemu pacjentowi nic nie grozi, muszą teraz narazić swoje dzieci na potworny stres, bo badania na obecność przeciwciał polegają na wkłuciu się w rączkę i pobraniu krwi. - To skandal! Złożyłam zawiadomienie na policji. Zamierzam także sprawdzić, czy Kornelia dostała prawdziwą szczepionkę, ale na pewno w innej przychodni - zapewnia oburzona matka.

Poszkodowanych jest znacznie więcej. Na komisariat zgłosiło się już ponad 200 rodziców, a sprawą zainteresowały się prokuratura i sanepid. - Po artykułach w prasie dokonaliśmy kontroli w przychodni, na razie nie mogę niestety zdradzić jej wyników - mówi Marzena Pracoń, kierownik sekcji epidemiologicznej z PSSE w Pruszkowie.

Moi pacjenci dostawali oryginalne szczepionki

Pielęgniarka oskarżana przez przełożonego o oszustwa i narażanie zdrowia małych pacjentów wszystkiego się wypiera. - Zawsze szczepiłam dzieci oryginalnymi szczepionkami, więc żaden z moich pacjentów nie jest zagrożony. Jeszcze do niedawna rodzice z Pruszkowa mieli do mnie ogromne zaufanie i wierzę, że uda mi się je odzyskać. Nie przyznaję się do podawania dzieciom fałszywych ampułek i zamierzam złożyć w tej sprawie zeznania na policji - zapewnia nas pielęgniarka Małgorzata R. (46 l.). Dyrektor placówki podtrzymuje jednak, że jego pracownica dopuszczała się oszustw na szkodę podopiecznych. - Dzieci miały wpisy w książeczkach świadczące o zaszczepieniu płatną ampułką przeciw rotawirusom, a szczepionki nie schodziły z magazynu. Do kasy nie wpływały również pieniądze płacone przez rodziców, dlatego zgłosiłem sprawę do prokuratury, a pielęgniarkę wyrzuciłem z pracy - mówi lek. med. Andrzej Michnowski, dyrektor ZOZ Przychodni Lekarskiej Dom Med w Pruszkowie.

Jak sprawdzić szczepionkę dziecka

- Wykonanie szczepienia łatwo sprawdzić. Każda dawka jest zamknięta w indywidualnym opakowaniu. Po szczepieniu pozostaje także pudełko i ulotka dla rodziców, większość opakowań ma też specjalne naklejki, które są wklejane do dokumentacji medycznej. Ponadto sprawozdanie ze szczepień przesyła się do sanepidu - tłumaczy dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Leków. W przypadku większości.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają