Kiedyś Małgorzata G. (49 l.) i Katarzyna Ch. (45 l.) były przyjaciółkami. - Mieszkają drzwi w drzwi, mają dzieci w podobnym wieku, nie dziwota, że były jak papużki nierozłączki - opowiadają sąsiedzi obu kobiet.
Jednak w połowie ubiegłego roku ta sielanka nagle się skończyła. Powód? W kamienicy mówi się, że syn Katarzyny Ch. trafił za kratki za rozbój, a ona uznała to za piramidalną pomyłkę, bo według niej do pudła powinien pójść syn przyjaciółki. I wkrótce zaczęła szantażować Małgorzatę G. i wymuszać od niej pieniądze. Robiła to tyleż brutalnie, co skutecznie. Kiedy któregoś razu sąsiadka ociągała się z płaceniem, zagroziła nawet, że zrobi krzywdę jej 10-letniej córce.
To przelało czarę goryczy. Małgorzata G. i jej syn Tomasz (26 l.) nie potrafili przeciwstawić się szantażystce, więc wpadli na straceńczy pomysł: rozszerzone samobójstwo. Solidarnie postanowili zabić małą Olgę, a potem odebrać sobie życie. Na szczęście ten okrutny plan się nie powiódł. Olga, którą matka i brat próbowali udusić, jakimś cudem przeżyła. Samobójcza próba niedoszłych zabójców też spaliła na panewce.
Wszystko to wydarzyło się pod koniec stycznia. Od tego czasu bohaterowie owej ponurej historii oglądają świat zza krat. Małgorzata G. i Tomasz G. usłyszeli już zarzut usiłowania zabójstwa Olgi. Do aresztu trafiła też Katarzyna Ch. - szantażystka.
- Trwa policyjne śledztwo - mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Sprawa jest na tyle nietypowa i skomplikowana, że zajęli się nią już policjanci z Komendy Wojewódzkiej i prokurator z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
ZOBACZ TAKŻE: Morderca Wiktorii z Krapkowic PRZEPROSIŁ. Reakcja rodziców ofiary nie zostawia złudzeń