- Zawsze wiedziałam, że mój syn nie jest winny tej tragedii. Jestem już tym wszystkim zmęczona, pragnę tylko spokoju – mówi „Faktowi” Lucyna Protasiuk, mama kapitana samolotu.
Innego zdania są eksperci z MAK, którzy w raporcie końcowym o katastrofie dowódcę i resztę załogi prezydenckiego tupolewa obarczają winą za tragicznie wydarzenia z 10 kwietnia. Jak czytamy w gazecie polscy śledczy ustalili, że kpt. Protasiuk nie chciał lecieć do Smoleńska, bo nie dostał aktualnej prognozy pogody. Do startu miał go nakłonić zwierzchnik sił powietrznych gen. Andrzej Błasik.
Przeczytaj koniecznie: Płk Latkowski: Kpt. Protasiuk podchodził do lądowania, by zadowolić gen. Błasika
Te doniesienia jak do tej pory się nie potwierdziły. Płk Robert Latkowski, były dowódca w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, współautor książki "Ostatni lot" niespełna tydzień temu w Radiu Zet mówił jednak, że to być może generał podjął decyzję o starcie. Pilot musiał go słuchać, bo Błasik był przecież jego przełożonym.
Pracownicy 36. Specpułku i rodziny pilotów zeznawały już w prokuratorze, że nie raz dowództwo wymagało od lotników, by latali z VIP-ami chociaż według gazety ze względów bezpieczeństwa próbowali odmówić.