Trynkiewicz w 1986 r. pojechał na obóz młodzieżowy jako wychowawca. Tam poznał kobietę o imieniu Beata. Był nią tak zauroczony, że po powrocie do domu oznajmił rodzicom, iż chce się z nią ożenić.
Zobacz więcej: Matka jednego z zamordowanych chłopców o Mariuszu Trynkiewiczu: Może ktoś go zatłucze?
- Wybiłam mu ten pomysł z głowy - wspomina matka Trynkiewicza. - Mówiłam mu, że za krótko się znają, że jest jeszcze młody i ma czas na żeniaczkę. Od tego czasu bardzo się zmienił. Czasem to aż go nie poznawałam. Dziś żałuję, że nie pozwoliłam mu na ten ślub. Może wszystko inaczej by się potoczyło.
Tymczasem po zakończeniu związku z Beatą Trynkiewicz zaczął się interesować mężczyznami, a później młodymi chłopcami. Wstąpił do wojska. Gdy wyszedł na przepustkę, dopuścił się czynów lubieżnych na dwóch kilkunastoletnich chłopcach. Sąd wojskowy skazał go za to na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Ale Trynkiewicz nie przejął się wyrokiem i podczas kolejnej przepustki znów molestował nieletniego. Trafił do więzienia.
Zabacz więcej: Trynkiewicz za popełnione morderstwa chciał zrzucić winę na satanistów!
W kwietniu 1988 r. jego rodzice napisali list do sądu z prośbą o zawieszenie kary ze względu na zły stan zdrowia jego matki. - Sąd wyraził zgodę - opowiada pani Urszula. - Wrócił do domu. Mieszkał wtedy cały czas z nami. Powiedziałam mu, że musi się usamodzielnić. Niedaleko mieszkała babcia Mariusza. Wzięłam ją do siebie, a Mariusz zamieszkał w jej mieszkaniu. Nie interesowałam się tym, co on robi. W końcu był dorosły. Przestałam go kontrolować. Potem to wszystko się wymknęło... Trzy miesiące później Trynkiewicz zabił czterech chłopców.