- Kłamie jak matka Madzi - komentują mieszkańcy Olecka. - Skoro znalazła martwe dziecko rano, to czemu zgłosiła to na policję wieczorem? - dodają.
Do tragedii doszło 8 listopada. Przed godz. 18 pogotowie dostało wezwanie do niemowlęcia. Ratownicy zastali na miejscu zalaną łzami Annę K. i jej sąsiada.
- Błagała, żeby ratować dziecko. Krzyczała o niani, która przed chwilą uciekła z domu. Dziewczynka nie dawała znaków życia. Byłem bezradny. Również lekarze nic nie wskórali - wspomina mężczyzna. Na miejsce przyjechali policjanci. Matka powiedziała im, że poprosiła o pomoc w opiece nad córeczką klientkę z zakładu fryzjerskiego, w którym pracuje.
- Kilka razy ją czesałam... Zostawiłam ją z Jolą,a sama wróciłam do pracy - zeznała.
PRZECZYTAJ: Dzieciobójczyni z Hipolitowa. Matka czy bestia? Rodziła i zostawiała na śmierć
Niania miała zostać z dziewczynką do powrotu Anny K. Na widok wracającej matki szybko założyła płaszcz i wybiegła z domu.
Na podstawie zeznań matki policjanci sporządzili portret pamięciowy niani. Rozpoczęły się poszukiwania. Prokuratura i policja przesłuchały dziesiątki osób. Obejrzano dziesiątki godzin z nagrań miejskich monitoringów... Na próżno.
Przeprowadzono też sekcję zwłok dziecka.
- Wykazała ona, że przyczyną zgonu była śmierć łóżeczkowa albo zadławienie jedzeniem. Lekarze pobrali próbki do dalszych badań - powiedział nam Wojciech Piktel z prokuratury w Olecku.Ciałko dziewczynki prokurator oddał matce. Ta szybko urządziła pogrzeb. Jolę pochowano 21 listopada.
ZOBACZ: Pogrzeb ofiar mordu w Przecławiu. Matka pochowała dwoje dzieci
Zwrot w tej sprawie nastąpił wczoraj. Podczas kolejnego przesłuchania Anna K. przyznała policjantom, że żadnej niani nie było. Teraz twierdzi, że już rano 8 listopada jej córeczka nie żyła.
- Obudziłam się, a ona nie oddychała. Nie wiedziałam, co robić. Wymyśliłam nianię - oświadczyła w piątek śledczym. - Zakończyliśmy więc poszukiwania opiekunki. Choć kobieta zmieniła zeznania, ma nadal status świadka. Teraz sprawdzamy, czy jej obecna wersja zdarzeń jest prawdziwa - stwierdził prokurator Wojciech Piktel.
Co naprawdę stało się z Jolą? Czy można wierzyć kobiecie, która już raz kłamała w sprawie śmierci dziecka? Śledczy z Olecka mają trudne zadanie. Co najmniej takie, jakie ich koledzy, którzy prowadzili sprawę Waśniewskiej.