W środę matka z synem oraz znajomy rodziny wyruszyli w Tatry, aby zdobyć Rysy. W połowie drogi mężczyzna postanowił zawrócić i zejść do schroniska w Dolinie Roztoki.
Matka z synem mieli wrócić na noc do tego samego schroniska, jednak tam nie dotarli. O 3 nad ranem zaniepokojony mężczyzna zaalarmował ratowników TOPR o sytuacji - informuje TVN24.
Jak się okazało, rodzina zeszła ze szytu po słowackiej stronie, gdzie postanowili zostać na noc. Jeszcze tego samego dnia wysłali wiadomość sms znajomemu. Ta jednak dotarła do mężczyzny dopiero dziś rano.
W poszukiwanie rodziny zaangażowanych było siedmiu ratowników i załoga policyjnego śmigłowca.
To już kolejna akcja ratownicza na terenie Tatr. Na na szczęście zakończyła się szczęśliwie. Na początku lipca ojciez zagubił sie w Tatrach ze swoim 5-letnim synem. Natomiast w poniedziałek w rejonie Orlej Perci zginęła 24-letnia mieszkanka Śląska.
Krzysztof Długopolski, ratownik TOPR przyznaje w rozmowie z TVN24, że warunki w Tatrach są trudne. Zbyt gęsta mgła utrudnia pracę śmigłowca. Warunki w Tatrach są dobre do uprawiania turystyki. Trzeba się jednak liczyć z faktem, że w żlebach i ociemnionych miejscach wciąż zalega zmrożony śnieg, co może spowodować poślizgnięcie i upadek z wysokości.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail