Kiedy Elżbieta Pieńkowska zobaczyła w sądzie Wojciecha F. (22 l.), mordercę swojej ukochanej córki, ból i rozpacz wróciły ze zdwojoną siłą. - Na szubienicę z nim! - krzyczała w sądzie zdesperowana matka zakatowanej na śmierć piętnastoletniej Mirelki.
Rozłupał jej głowę na drobne kawałki
Przed oczami zrozpaczonej kobiety po raz kolejny stanął widok zmasakrowanego ciała pięknej nastolatki. Mirelka miała głowę rozłupaną na kawałki. Wojciech F. ponad trzydzieści razy bez litości uderzał w nią ukradzionym z pobliskiej budowy młotkiem. Katował dziewczynę w szale nawet wtedy, kiedy już dawno nie żyła. Gdy opadł z sił, spokojnie wrócił do... swojej młodej żony i malutkiego dziecka.
Na podwórku zdążył opłukać się z zasychającej na jego rękach i twarzy krwi dziewczyny. Zakrwawione ubranie wrzucił do pralki i jak gdyby nigdy nic poszedł ze swoim teściem do pracy w lesie.
Zabił, bo kochał
Zatrzymany przez policję od razu przyznał się do morderstwa. Śledczym tłumaczył, że od dawna kochał się w Mirelli. Ta miała mu zagrozić, że powie o ich związku żonie Wojciecha F.
- Ona powiedziała, że woli innego, a o nas powie mojej kobiecie. Nie chciałem jej stracić - zwyrodnialec próbował omamić sędziów łzawą opowieścią. Kiedy jednak patrzył na matkę Mirelli, trzymającą w ręce zdjęcie zamordowanej bestialsko dziewczyny, na jego twarzy nie było widać nawet odrobiny skruchy.
Wojciechowi F. za tak bestialskie morderstwo grozi dożywocie. I choć wydaje się to nieprawdopodobne - możliwe, że dostanie dużo niższy wyrok. Wszystko zależy od opinii biegłych sądowych, którzy mają ocenić poczytalność mężczyzny.
None