Scena, jaka rozegrała się na skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Warszawskiej w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie), mrozi krew w żyłach. Na zakręcie z piskiem opon pojawiło się rozpędzone daewoo tico. Auto jechało stanowczo za szybko. Do tego stopnia, że na łuku nagle otworzyły się tylne drzwi i na ulicę wypadł 3-letni Bartuś. Całą przerażającą sytuację nagrały policyjne kamery.
Chłopiec potoczył się po twardym asfalcie. Całe szczęście, że z tyłu nie nadjechał żaden inny pojazd, bo malec z pewnością wpadłby prosto pod jego koła. Ale i bez tego wyglądało to tak, jakby doszło do tragedii.
Najgorsze, że ani pijana matka, ani prowadząca auto ciotka chłopczyka niczego nie zauważyły. Auto odjechało jakby nigdy nic, zostawiając w tyle małego Bartusia leżącego bezwładnie na środku ulicy. Całe szczęście, że przechodnie szybko wezwali pogotowie. Lekarze już szykowali się na beznadziejną walkę o życie chłopca. A tu wydarzył się cud! Bo małemu nic poważnego się nie stało. Z niegroźnymi tylko ranami trafił do szpitala w Olsztynie.
Jego mama, która jak tylko zorientowała się, co się stało, wróciła na skrzyżowanie, została już przesłuchana przez policję. Na razie nie trafiła do aresztu. Ale za skrajną nieodpowiedzialność, która mogła skończyć się śmiercią dziecka, grozi jej do pięciu lat więzienia.