Mąż mnie pobił i poszczuł psem

Te przerażające sińce kiedyś się zagoją, ale pamięć o koszmarnej nocy już zawsze będzie prześladowała panią Urszulę Płocką (24 l.) z Białogardu (woj. zachodniopomorskie). Jej pijany jak bela mąż Tomasz (36 l.) rzucił się na nią bez powodu. Potężnymi ciosami okładał po twarzy i brzuchu, po czym poszczuł ją swoim rozwścieczonym brytanem.

Kiedy ta nieszczęsna kobieta kładła się spać do swojego łóżka, nie przypuszczała, że grozi jej tam śmiertelne niebezpieczeństwo. Pewnie, że jej partner do spokojnych nie należał i potrafił nieraz ostro awanturować się, szczególnie po pijaku. Ale Tomasz od kilku miesięcy był spokojny, nie zaglądał do kieliszka.

Kiedy smacznie spała, mąż wtoczył się do domu. Aż kipiał od agresji podsycanej przez buzujący w krwi alkohol.

Oprawca powlókł się do śpiącej Urszuli z jednym planem - wyładować na niej swoją złość na świat. Pijak zaczął okładać śpiącą kobietę po całym ciele.

-Nagle poczułam ból i natychmiast wyrwałam się ze snu. On stał nade mną i śmierdzący alkoholem okładał mnie pięściami... - opowiada łamiącym się głosem.

Wyjąca z bólu kobieta zaczęła uciekać przed swoim katem. Ten dopadł ją w kuchni, gdzie dalej bił pięściami i kopał. A kiedy zaczął opadać z sił, zawołał swojego "pupilka" - potężnego amstaffa Aresa.

Bydle posłuszne rozkazom pana rzuciło się na przerażoną kobietę. Gryzł i szarpał za brzuch, ręce, nogi. A Tomasz widząc jak kobieta wije się z bólu u jego stóp, tylko się śmiał.

Kiedy "zabawa" go znudziła, powlókł się do łóżka spać. - Od razu zadzwoniłam do ojca i on po mnie przyjechał. Szybko zrobiłam sobie obdukcję i pojechałam z nią na policję - opowiada pani Urszula, która ma nadzieję, że teraz uwolni się od męża pijaka. - Nie chcę znać tej bestii. Nigdy do niego nie wrócę - zapewnia.

Tomasz trafił do aresztu, gdzie poczeka na proces przed sądem. Za skatowanie bezbronnej kobiety grozi mu 5 lat za kratkami.