O tym, że zamordowana Małgorzata powraca na ziemię z zaświatów przekonana jest jej matka Barbara Noceń (59 l.). - Małgosia przyszła do mnie nie tak dawno. Widziałam ją jak żywą. Rozmawiałam z nią nawet - opowiada kobieta. - Obiecała mi, że wróci na dłużej i zrobi porządek - mówi kobieta.
Co miała na myśli Małgorzata, mówiąc o porządku? Czyżby zemstę na mężu mordercy? Nie tylko za to, że ją uśmiercił. Także za to, jaki był dla niej za życia...
- Moja Gosia nie miała łatwo z tym człowiekiem - mówi pani Barbara. - Ciągle się jej czepiał. Bił bez powodu. Miał pretensję o wszystko - że ładnie wygląda, że uśmiechnie się do kogoś albo że wyjdzie do koleżanki.
Matka wiele razy widziała córkę z posiniaczoną twarzą. - Sama córka skarżyła mi się, że czasem bił ją dotkliwie - twierdzi.
Przeczytaj koniecznie: Drugi ZARAŻONY bakterią E. coli w Polsce. 7-latek z Giżycka w CIĘŻKIM STANIE, zaraził się od ojca
Tej nocy, kiedy zaginęła córka, w Kozłowie odbywał się festyn. Małgorzata poszła na niego sama. Z powrotem pod dom odprowadziła ją sąsiadka. Potem ślad po Małgorzacie zaginął.
Śledczy z Garwolina na początku sprawdzali, czy kobieta nie uciekła po prostu od swego oprawcy. Niestety, prawda okazała się o wiele bardziej tragiczna. Mąż zakatował żonę, a potem wywiózł gdzieś ciało.
- Zebrane dowody w sprawie były wystarczające, by przedstawić mężczyźnie zarzut zabójstwa - mówi Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. - Niestety, nie ustaliliśmy, gdzie zostało ukryte ciało denatki.
Tego nigdy nikt nie dowie się od mordercy. Powiesił się w warszawskim zakładzie karnym. Ciała Małgorzaty w dalszym ciągu szuka policja.