- Traktował mnie jak niewolnika - pani Irena z trudem opowiada nam o katordze, przez jaką przeszła. - Bił mnie, poniżał, oblewał nieczystościami - wylicza swoje krzywdy. Bo pani Irena przez lata była zmuszana do pracy, jaką normalnie wykonują nie ludzie, ale zwierzęta. I nawet one nie zasługują na takie traktowanie.
Przywiązywał mnie do pługa i orał mną pole - kobieta aż łka na wspomnienie bólu i upokorzenia. Była też zmuszana do innych niewolniczych prac: kopała rowy, dźwigała kilogramy dachówek. - Nawet kiedy byłam w ciąży, musiałam harować - opowiada.
A po całych dniach ciężkiej pracy nie było mowy o chwili wytchnienia. Pani Irena była bita i wyzywana. - "Jesteś dla mnie gorsza niż kur..." - tak się na mnie darł - opowiada nieszczęsna kobieta. Były i jeszcze gorsze, nienadające się do zacytowania tutaj wyzwiska.
A kiedy dzień się kończył, wykończona do nieprzytomności, wygłodniała i upokorzona kobieta musiała spać na podłodze. - Mówił mi, że nie jestem u siebie, że na nic nie zasługuję - opowiada. A następnego dnia jej katorżnicza harówka zaczynała się od nowa. Kiedy próbowała się postawić, groził, że ją zamorduje. I tak przez 13 lat!
Co gorsza jej ukochana córeczka Emilka (7 l.) już od najmłodszych lat zaczęła naśladować sposób zachowania ojca. - Ty k... jesteś wariatką! - krzyczało dziecko, nie rozumiejąc znaczenia tych obrzydliwych słów.
W końcu pani Irena zebrała się na odwagę i uciekła przed tą bestią, zabierając ze sobą córkę. Ten potwór już jej nie skrzywdzi. Za swoje bestialstwo usłyszał właśnie zarzuty i stanie przed sądem. Co prawda dzięki poręczeniu majątkowemu wyszedł na wolność, ale ma dozór policyjny i zakaz zbliżania się do żony. Za wieloletnie znęcanie się nad żoną grozi mu 5 lat więzienia.
Nieszczęsna kobieta wygląda dziś, jakby przeszła przez obóz pracy - ma zepsute zęby, jest niemiłosiernie chuda - kości obleczone skórą. Czuje się jednak wolna od sadysty i liczy, że wreszcie ułoży sobie życie.