- Kochanie, ile mamy dzieci? Jak mają na imię? - takie pytania padają z ust mężczyzny, który po ośmiu miesiącach cudem wybudził się ze śpiączki. W maju pan Jacek nagle stracił przytomność. - Lekarze kilka razy reanimowali męża. Wszystko wskazywało na to, że Jacek nie przeżyje - mówi Jolanta (48 l.), żona mężczyzny.
Diagnoza brzmiała jak wyrok - Jacek miał już na zawsze pozostać w śpiączce. Tuż przed Wigilią stał się jednak cud. - Nie wiadomo, czemu mózg męża zaczął pracować - dodaje szczęśliwa żona. Jest przekonana, że to nie tylko troska lekarzy i rehabilitacja przyniosły efekty, ale że Bóg pomógł jej mężowi wrócić do żywych.