Tak, tak, takiego męża jak pan Mariusz tylko ze świecą szukać. Długo myślał, co zrobić, aby jego ukochana zbyt mocno nie tęskniła za nim, gdy wyjeżdża tirem w długie trasy. Co będzie najlepsze? I wtedy przyszło olśnienie: śmigłowiec.
Przeczytaj koniecznie: Bogatki, mazowieckie: Nie dajmy umrzeć Kubusiowi choremu na SMA!
I tak na podwórku pod domem postawił... Taurusa. To wyprodukowany w 1980 w WSK PZL Świdnik prototyp mający jako ekskluzywna salonka zawojować rynki USA. Z projektu nic nie wyszło, śmigłowiec stał nikomu niepotrzebny, więc pan Mariusz postanowił sprezentować go swojej żonie. W końcu poznali się na pokładzie podobnej maszyny ponad 20 lat temu. Od tamtej pory gorących uczuć nie jest w stanie ochłodzić nawet charakter pracy pana Mariusza, który jako kierowca ciężarówki tygodniami jest w zagranicznych wojażach. Jego żona mocno tęskni. - Spoglądam wtedy na podwórko i od razu przypominają mi się najwspanialsze chwile - mówi szczęśliwa Marzena Klaczyńska.