Dzień, w którym Grzegorz poznał Judytę, był najszczęśliwszym w jego życiu. Dosłownie stracił głowę dla młodszej, ślicznej blondynki. Oboje zaczęli się spotykać i długo nie minęło, kiedy Grzegorz poprosił Judytę o rękę. Potem było wesele i dwójka wspaniałych dzieci: 2-letni Radek i ledwo roczny Tomuś. Wszystko zdawało się toczyć tak pięknie...
Co poszło nie tak? Można powiedzieć, że rozłąka zabiła tę miłość. Bo Grzegorz, żeby utrzymać rodzinę, wyjechał do pracy w dalekiej Holandii. A młoda żona została w Polsce. Samotność zaczęła jej coraz bardziej doskwierać. I wtedy w jej życiu po raz kolejny pojawił się Krzysiek, dawna sympatia ze szkoły. Czuły, przyjacielski, sympatyczny. Pomagał jej radzić sobie w samotności. I gdyby tak zostało, być może ta historia nie skończyłaby się tak tragicznie.
Ale niestety, między parą przyjaciół obudziły się dawne uczucia i zaczęła łączyć ich grzeszna zależność - zostali kochankami. Burzliwy romans szybko jednak zaczął gryźć sumienie pani Judyty. Widywała się z Krzyśkiem, cały czas jednak przed oczami stawał jej tyrający gdzieś daleko od domu mąż.
Znękana wyrzutami sumienia kobieta postanowiła zerwać z kochankiem. I otwarcie do wszystkiego przyznała się mężowi, gdy ten po raz kolejny przyjechał na chwilę do domu. Grzegorz był w szoku, nie mógł uwierzyć, że żona, którą tak kochał i dla której urabiał się po pachy, przyprawia mu rogi. Zapanował jednak nad sobą. Chciał jej wybaczyć, bo chciał, żeby dalej byli razem, żeby byli szczęśliwi jak kiedyś.
Ale myśl o tym, że ukochana szalała w łóżku z innym doprowadzała go do szału. I w końcu szaleństwo wzięło nad nim górę. Uzbrojony w nóż i z mordem w oczach odszukał Krzyśka i rzucił się na niego tnąc dziko. 29-latek nie miał prawa tego przeżyć. Padł martwy, a jego oprawca wylądował w areszcie i czeka na proces, grozi mu dożywocie.
Pani Judyta została więc sama z dwoma synami Straciła i męża, i przyjaciela. - Co ja teraz pocznę? - pyta zapłakana.