Okazuje się też, że w nocy z 26 na 27 października 2001 r., kiedy to doszło do porwania Krzysztofa, w jego domu mogły się odbyć dwie imprezy, a nie, jak do tej pory sądzono, jedna. W pierwszej z nich udział brał ojciec Krzysztofa Włodzimierz (61 l.) oraz policjanci z płockiej drogówki.
Przeczytaj koniecznie: Sprawa Olewnika: Przed porwaniem była druga impreza i morderstwo w domu biznesmena z Drobina
Po tej zabawie Krzysztof Olewnik najprawdopodobniej zaprosił jakichś ludzi do swojego domu. I właśnie wtedy, jeszcze przed jego porwaniem, mogło dojść do zabójstwa. Na ślad tajnej zbrodni trafili agenci CBŚ, gdy po ośmiu latach ponownie przeszukiwali dom Olewników.
- Krew zabezpieczona w domu Krzysztofa Olewnika przez funkcjonariuszy nie należy do żadnej ze znanych nam osób - tłumaczy Krzysztof Trynka z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Jak podała wczoraj wyborcza.pl, zamordowaną osobą miała być ukraińska prostytutka.
Jednak - jak to w sprawie Olewnika - nic nie jest pewne. Pojawiają się bowiem sygnały, jakoby na miejscu przestępstwa znaleziono ślady nawet dwóch różnych krwi. Jeden miał należeć do zidentyfikowanej i żyjącej kobiety, natomiast drugi do bliżej nieokreślonego mężczyzny. Wątpliwości nie chcą rozwiać śledczy.
Włodzimierz Olewnik ma własną teorię w tej sprawie. Jego zdaniem krew mogła należeć do jednego z porywaczy. - Jest bardzo prawdopodobne, że tu zginął czy też mógł być postrzelony człowiek, który brał udział w uprowadzeniu Krzysztofa. Wskazują na to pewne dowody, które są w posiadaniu prokuratury i o których ja też wiem - twierdzi.
Patrz też: Krzysztof Olewnik był torturowany przed śmiercią - gniły mu zęby i dziąsła
Krzysztof Kwiatkowski (39 l.), minister sprawiedliwości, jest przekonany, że ta tajemnicza sprawa zostanie w pełni wyjaśniona. - Jestem przekonany, że zespół gdańskich prokuratorów przedstawi wkrótce opinii publicznej wiele dodatkowych informacji, które uzupełnią wiedzę, jaką mieliśmy do tej pory - mówił w RMF FM.