Jak informuje portal wyborcza.pl skarbnik Mazowsza Marek Miesztalski ogłosił w poniedziałek, iż województwo nie jest w stanie zapłacić ostatnich 4 rat janosikowego, łącznie 220 mln zł.
- Mamy do wyboru: albo zapłacić pensje i rachunki, albo janosikowe - tłumaczy skarbnik.
Przy budżecie na poziomie 3 mld złotych Mazowsze ma w tym roku zapłacić aż 660 milionów janosikowego.
PRZECZYTAJ: Dyrektorzy zadłużonych szpitali otrzymują nagrody od Adama Struzika
Skarbnik nie ma wątpliwości, że Mazowsze nie ma innego wyjścia, jak tylko przestać płacić janosikowe.
- Musimy zrezygnować z jakiejś dużej płatności albo nie będziemy mieli pieniędzy na pensję i rachunki za prąd - mówił na konferencji prasowej Marek Miesztalski. Ostateczną decyzję ogłosi w najbliższy poniedziałek marszałek województwa Adam Struzik.
W tym roku oprócz Mazowsza janosikowe płaci tylko województwo dolnośląskie - 74 mln zł. Ale - jak pisze gazeta.pl - wskutek skomplikowanego naliczania to województwo janosikowe także... dostaje - o 4 mln zł więcej, niż samo wpłaca! Płatnikiem netto jest więc tylko Mazowsze.
"Janosikowe to haracz"!
Województwo rzeczywiście jest bogate, bo ma najbogatsze polskie miasto – Warszawę. Ale w skład Mazowsza wchodzą też wielkie obszary biedy, na przykład we wschodniej części regionu. Mazowsze co drugą złotówkę zebraną z podatków oddaje pozostałym województwom, przez co samo nie ma pieniędzy na inwestycje.
- Janosikowe to haracz, i to dysfunkcyjny, bo skrojony na czasy dobrobytu. Prowadzi do zarżnięcia dojnej krowy, jaką jest Mazowsze - mówi portalowi wyborcza.pl Piotr Zgorzelski z PSL, przewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego.
Apel Struzika o darowanie janosikowego poparli niedawno radni wszystkich opcji. Podkreślają, że to opłata niesprawiedliwa, bo obliczana na podstawie danych sprzed aż dwóch lat i nie można jej korygować, gdy sytuacja finansowa znacząco się pogarsza. A tak właśnie jest obecnie.