Brytyjski zawodnik w niedzielę stracił mistrzostwo świata Formuły 1 na rzecz Kimi Raikkonena. Tymczasem zespół McLarena próbuje odzyskać tytuł zakulisowymi działaniami - apelując w sprawie rzekomo niewłaściwego paliwa w bolidach rywali.
Wywołało to niesmak w światku Formuły 1. Fernando Alonso ostro skrytykował pomysły szefa McLarena Rona Dennisa, w końcu swojego obecnego pracodawcy.
Nic dziwnego, że prezydent Ferrari Luca di Montezemolo pochwalił Hiszpana.
- Alonso pokazał wielką klasę - orzekł Włoch. - Przegrał jednym punktem nie ze swojej winy, ale zachowuje się jak prawdziwy sportowiec. Za to Hamilton jest młody, nerwowy i to go gubi. W trakcie sezonu nie zawsze świecił przykładem - komentuje di Montezemolo.
- McLaren zrobił wszystko, by stracić mistrzostwo - mówi szef Renault Flavio Briatore, który w przyszłym sezonie może zostać ponownie pracodawcą Hiszpana. I od razu podsuwa pomysł, który mogli wykorzystać taktycy McLarena, by odnieść sukces. - W ostatnich wyścigach trzeba było wycofać Alonso i wstawić testowego kierowcę. Wtedy Hamilton wygrałby bez problemu - przekonuje Briatore.
Okazuje się jednak, że w GP Brazylii Brytyjczykowi na drodze stanęli nie tylko kierowcy Ferrari, ale i problemy techniczne bolidu. Na siódmym okrążeniu w jego McLarenie zepsuł się mechanizm zmiany biegów i Hamilton musiał zresetować instalację. Na jej ponownym uruchomieniu stracił aż 30 sekund. To jeszcze nie musiało pozbawić go tytułu, lecz gdy przez złą taktykę zespołu musiał złożyć ponadplanową wizytę w boksie serwisowym, mógł się pożegnać z mistrzostwem.