Do wypadku doszło w czwartek wieczorem, tuż przed godziną 20. Nagle 820 metrów pod ziemią zapalił się metan. W pobliżu były 32 osoby. 20 górnikom udało się wyjechać na powierzchnię. Nie odnieśli poważniejszych obrażeń.
Ośmiu kolejnych rozwieziono krótko po wypadku do szpitali. Najciężej poszkodowani mieli poparzone od 10 do 60 procent ciała, w tym także drogi oddechowe.
Przeczytaj koniecznie: Suszec: Górnik i jeden z ratowników zginęli w kopalni Krupiński
Pod ziemią zostało w nocy 4 górników. Udało im się dotrzeć do tzw. lutniociągu, czyli przewodu wentylacyjnego, którym trafiało do nich świeże powietrze. Tam czekali na ratunek.
Na pomoc kolegom ruszyło dziesięć zastępów ratowników. Pracowali na zmianę.
Niestety, wysoka temperatura, potężne zapylenie i brak tlenu bardzo utrudniały akcję ratowniczą.
Ostatecznie trzech górników udało się uratować. Dla jednego - Arkadiusza P. (+27 l.), na ratunek było już za późno.
Niosąc pomoc górnikom, życie stracił też ratownik - Piotr K. (+36 l.). Kolejny z ratowników, Eugeniusz G. (32 l.), został uznany za zaginionego. Przed godz. 16 ratownikom wciąż nie udało się wyciągnąć go na powierzchnię. Potem akcję trzeba było przerwać, bo sytuacja na dole zagrażała bezpieczeństwu.