Szokujące doniesienia „Dziennika Gazety Prawnej” dosłownie porażają. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej już 14 maja w piątek, czyli trzy dni przed tym jak żywioł zaczął niszczyć południe kraju wysłała alarmujący komunikat do instytucji rządowych, że po intensywnych opadach deszczu mogą wystąpić powodzie.
Dlaczego ani Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ani Rządowe Centrum, Bezpieczeństwa nie zareagowało na te ostrzeżenia? Rozmówca gazety winą za powódź stulecie obarcza RCB, które zlekceważyło alarm, bo w instytucji nie dzieje się najlepiej.
Na przełomie roku w tajemniczych okolicznościach odwołano jej szefa Przemysława Gułę (doświadczonego funkcjonariusza BOR, a jednocześnie lekarza specjalizującego się w medycynie ratunkowej zastąpił funkcjonariusz ze sztabu Straży Granicznej). W ślad za Gułą odeszło wówczas około 10 kluczowych pracowników, m.in. niemal cały zespół analiz.
To być może przez brak raportów szef MSWiA i rząd nie wiedzieli o zagrożeniu, twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna". Dopiero w poniedziałek rano administracja rządowa zaczęła reagować.
Wszystko wskazuje na to, że wiele zatopionych miejscowości udałoby się uratować przed żywiołem gdyby RCB zorganizowało na czas obronę wałów przeciwpowodziowych.