Karol Ch. prowadzi w Słupsku firmę. Ale własny biznes nie daje szybkich pieniędzy. Pewnie dlatego wraz z 4 kolegami postanowił zdobyć majątek w zupełnie inny sposób. Jak? Z zimną krwią oszukiwał bezbronnych seniorów, podając się za potrzebującego pilnej pomocy wnuczka. Pełni ufności starsi ludzie, niczego nie podejrzewając, oddawali "ukochanemu wnukowi" oszczędności całego życia.
Przeczytaj koniecznie: "Na wnuczka" wyciągnął od dziadków 18 tys. zł
Paczka oszustów, w której działał Karol, grasowała w całym kraju. Od okolic Słupska po Białystok i Chełm. Swój oszukańczy proceder mężczyźni doprowadzili do perfekcji. Najpierw był rozpaczliwy telefon z prośbą o pilną pożyczkę, a potem zapewnienie, że po pieniądze zgłosi się znajomy wnuczka.
Swoich ofiar Karol Ch. szukał w książce telefonicznej. Władysława B. (straciła 9 tys.), Czesława C. (5 tys.), Adelajda J. (5 tys.), Czesława S. (8 tys.) czy Leokadia K. (31 tys.!!) - takich imion nie noszą dziś młodzi ludzie. A starszych... łatwo było wziąć na litość. - Kolega miał tak jęcząco-płaczący ton głosu, że kruszały im serca - tak bandzior wspomina urabianie ofiar. Nigdy nie bał się, że ktoś wywęszy podstęp, bo jak zapewniał przed sądem, ludzkiej psychiki mógłby uczyć psychologów. Co prawda wyraził też skruchę, ale to na szczęście nie uchroni go przed karą. Prokurator zażądał dla niego 2,5 roku więzienia oraz zwrócenia poszkodowanym pieniędzy, które wyłudził. Pozostała czwórka kompanów także nie ma co liczyć na taryfę ulgową.