Męża poznałam na grillu

2009-05-13 7:00

Anna Popek (41 l.) to jedna z najpopularniejszych prezenterek. Teraz prowadzi "Pytanie na śniadanie" w telewizyjnej Dwójce. Tylko "Super Expressowi" dziennikarka opowiada o tym, gdzie poznała męża, jakie są jej córki i dlaczego w jej domu mieszka dużo zwierząt.

Męża poznałam dzięki przyjaciółce. On był początkującym biznesmenem, ona początkującą sekretarką. Pojechałam do Wrocławia ją odwiedzić. Andrzej organizował wtedy grilla, więc na imprezę zaprosił także i mnie. Potem krążyłam między domem rodzinnym w Bytomiu a stolicą Dolnego Śląska. Byłam na ostatnim roku studiów, więc pracę magisterską pisałam częściowo u niego w domu, a częściowo w pociągu.

Po pół roku znajomości stwierdziliśmy, że jesteśmy w odpowiednim wieku oraz nastrojach i wzięliśmy ślub. Jesteśmy małżeństwem od 15 lat. Czasami się kłócimy. Jestem taka, że najpierw się wykrzyczę, a potem obrażam, ale często to ja wyciągam pierwsza rękę, bo on też się potrafi na mnie obrażać. Emocje biorą górę, bo nasz związek to dwa wodne znaki - Rak i Ryba.

Nie od razu po ślubie chciałam być matką, co nie znaczy, że nie chciałam mieć dzieci. Zaczynałam akurat pracę w "Panoramie" w telewizyjnej Dwójce i dopiero po roku urodziłam pierwszą córkę. Oliwka (13 l.) i Małgosia (11 l.) były wyczekiwanymi dziećmi. Chciałam, żeby się wychowywały razem, żeby Oliwka miała siostrę. Dziewczyny kochają zwierzęta i są nimi otoczone. Mamy w domu psa, papugę, która będzie żyła 70 lat, królika, kota i myszoskoczka. Moje córki zajmują się nimi i w ten sposób uczą odpowiedzialności.

Oliwka jest typem sportowca i kocha naturę. Jeździ konno, ale aby odrobić swoje jazdy, musi wyczyścić boks, nawieść siana. Czasami jej pomagam, ale jestem dumna z tego, że tak dobrze radzi sobie z ciężką pracą. Małgosia natomiast lubi pływać, tańczy, śpiewa. Ma bardziej artystyczną duszę, ale jest też konkretna i poukładana.

Moje córki nie są do nikogo podobne, są po prostu sobą. Uważam za niebezpieczne częste porównywanie do rodziców. Nie pozwalam im rzecz jasna na wszystko, ale mają prawo być inne niż my z mężem.

W jakim momencie życia jestem? Przełomowym. Uwielbiam swoją pracę, ale mam ochotę się jeszcze czegoś nauczyć, pójść na studia, poznać jakąś nową dziedzinę. Zawsze jednak córki będą na pierwszym miejscu, dopiero potem praca. Czasem myślę, że mogłabym częściej przy nich być. Na szczęście życie się jeszcze nie kończy...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają