Z głośników popłynęła kojąca muzyka - coś jakby połączenie świergotu ptaków z szumem drzew i szelestem spadającego wodospadu. Z ekranu spoglądała na mnie miła blondynka, która spokojnym, ciepłym (nawet trochę seksownym) głosem mówiła mi, co się wydarzyło w ciągu ostatniej doby... I ani słowa o polityce! Uwierzycie?!
Silne szarpnięcie za ramię wyrwało mnie z tego błogostanu. Okazało się, że przysnąłem i zamiast prawdziwych wieści z telewizora w głowie pojawiły mi się senne majaki.
- Wstawaj! - ryknął szwagier głosem pełnym przerażenia. - Trzeba kupić fasolę, kaszę, cukier i zrobić zapasy wody. Gosiewski ma zrobić wszystko, żeby PiS wygrało wybory i władzę przejęło. Musimy się przygotować!
- Przesadzasz - stwierdziłem, ale mało przekonująco...