Miałem widły w głowie

2008-08-19 5:00

17-letni Adam cudem uniknął śmierci z rąk kolegi

Od śmierci dzieliły go milimetry! Adam Chrzanowski (17 l.) z Winnej Góry (woj. wielkopolskie) pracował na polu, kiedy kolega wbił mu w głowę ostre jak brzytwa widły. Śmiertelnie niebezpieczne narzędzie przebiło powiekę nad okiem chłopaka i zatopiło się w jego głowie. - To cud, że żyję i nic mi się nie stało! - cieszy się Adam.

Chłopak pracował u gospodarza z sąsiedniej wioski. Chciał sobie trochę dorobić. Uwijał się w stodole przy układaniu siana, kiedy nagle... - Pochyliłem się, a kiedy się prostowałem, kolega akurat zrobił zamach widłami - opowiada Adam i na samo wspomnienie tego horroru przeszywa go zimny dreszcz. Wielkie brudne widły wbiły mu się w głowę. - Poczułem je w czole - mówi nastolatek. Z oka trysnęła krew. To niewiarygodne, ale nic mu się nie stało. Kiedy Adam trafił do poznańskiego Szpitala Dziecięcego, lekarze ze zdziwienia przecierali oczy. Widły przedziurawiły chłopakowi powiekę, przeszły nad okiem, przebiły zatokę czołową i zatrzymały na kościach czaszki. - Pacjent może mówić o niebywałym wręcz szczęściu - podkreśla Sylwia Świdzińska (60 l.), dyrektor do spraw medycznych poznańskiego Szpitala Dziecięcego.

Milimetry dzieliły Adama od śmierci. - Mogło się też skończyć trwałym kalectwem, bo tylko cudem widły nie uszkodziły oka - dodaje pani dyrektor.

Adam uważa, że miał więcej szczęścia niż ci, którzy trafili szóstkę w totka!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają