Na nic się nie zdała wielka akcja informacyjna na temat remontu mostu Poniatowskiego. Choć na ulicach dojazdowych do przeprawy nie było korków, to pozostałe mosty były kompletnie zatkane. Nie udała się również inicjatywa Zarządu Transportu Miejskiego. Parking Park & Ride przy Stadionie Dziesięciolecia świeci pustkami, a kierowcy nie kwapią się, żeby z niego korzystać. Nie powstały również przystanki tramwajowe przy wejściu z Wału Miedzeszyńskiego na most Poniatowskiego.
- Wykonawca remontu zawalił robotę. Dopiero od wtorku będzie można tu wsiadać do tramwajów, które w godzinach szczytu kursują między rondami Waszyngtona i de Gaulle'a niemal co minutę - mówi Igor Krajnow (30 l.), rzecznik ZTM.
Kierowcy stojący w korkach zagryzają zęby ze złości. - Dlaczego remont jest teraz? Przecież można było z nim poczekać, aż powstanie most Północny. Przecież wyłączenie z ruchu jednej przeprawy oznacza zatkanie miasta - mówi Jan Skolimowski (39 l.).
Mimo że policjanci ze stołecznej drogówki dwoili się i troili, na wjeździe z Wału na most Łazienkowski i tak trzeba było odstać swoje w korku.
- Wiele osób wyjechało na urlopy, a i tak ledwie można przejechać z jednej strony Wisły na drugą - mówi Waldemar Borowy (48 l.). - Zanim został zamknięty most, trzeba było pomyśleć o jakiejś tymczasowej przeprawie. A tak musimy stać w korkach - dodaje.
Ale stołeczni urzędnicy nie chcieli czekać jeszcze trzy lata z tym remontem. Co gorsza, w przyszłym roku będzie ciąg dalszy naprawy "Poniatoszczaka". Tym razem most będzie remontowany od spodu.
Biurokraci obiecują, że nie będzie przez to żadnych utrudnień w ruchu. Ale planując obecny remont, również była mowa o tym, że most zostanie zamknięty etapami tylko w połowie. Później jednak okazało się, że został zamknięty całkowicie. I jak tu wierzyć urzędnikom?
Sprawca chaosu
Wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz (44 l.), odpowiedzialny m.in. za inwestycje i remonty
Panie prezydencie, najpierw trzeba wybudować nowe mosty, dopiero wtedy brać się za remonty starych...