Michał J. to zdaniem łódzkiej prokuratury szef grupy, która po rozbiciu pod koniec lat 90. ubiegłego wieku słynnej już "ośmiornicy" próbowała opanować przestępcze podziemie w Łodzi. Według śledczych członkowie gangu mają na koncie handel narkotykami, rozboje, uprowadzenia dla okupu. Sam Michał J. był czterokrotnie karany. Za kratkami spędził w sumie 12 lat.
Od 2005 r., gdy ponownie wpadł w ręce stróżów prawa, przebywa w areszcie śledczym przy ul. Smutnej w Łodzi. Czeka tam na wyrok w toczącym się od kilku lat procesie kierowania grupą o charakterze zbrojnym.
I najwyraźniej tam cierpi. Pozwał Skarb Państwa o odszkodowanie. Jego sprawą wkrótce zajmie się Sąd Okręgowy w Łodzi. Michał J. chce 200 tys. zł między innymi za zbyt małą celę, nieprzyjemne zapachy dochodzące z ubikacji, włączone przez całą noc światło i stały nadzór kamer, co jego zdaniem pozbawia go intymności. Skarży się też na brak środków sanitarnych i zbyt rzadki dostęp do ciepłej wody. Bo tylko raz w tygodniu.
Tymczasem dla wielu łódzkich rodzin brak bieżącej wody to codzienność. Annie Witych (46 l.) odłączono wodę w 2005 r., bo jej mieszkanie zakwalifikowano do rozbiórki. - Nie było jednak dla mnie lokalu, więc trzeba tu żyć dalej, bez wody - mówi. - Postawiliśmy w mieszkaniu wielką beczkę i wodę nosiliśmy z ulicy. Jak widać, dajemy sobie radę - dodaje.
Więźniowie piszą pozwy
Jak wynika ze statystyk, coraz więcej więźniów domaga się odszkodowań za złe warunki pobytu w celi. Tylko w województwie podkarpackim w ubiegłym roku do sądu wpłynęło 80 pozwów od osadzonych, o 30 więcej niż rok wcześniej. W zakładach karnych krążą nawet specjalne wzory pozwów. Rekordzista z Rzeszowa zażądał... 4 mln zł za przebywanie w celi z osobą palącą.