W piątek Tusk dał do zrozumienia, że oczekuje, iż syn Stanisława Kalemby zrezygnuje z pracy w ARR.
– Aby nie było bezpośredniego połączenia ojciec–syn w takiej pionowej linii – argumentował szef rządu.
Wczoraj Daniel Kalemba zakomunikował, iż nie zrezygnuje z pracy. – Dlaczego mam to robić? Nie pracuję tutaj od wczoraj, nie zostałem tutaj przywieziony w teczce – mówił w rozmowie z tvn24.
Kalemba jest kierownikiem sekcji kontroli technicznych oddziału ARR w Poznaniu. Zaczynał jednak 10 lat temu od najniższych stanowisk.
– Zajmowałem się roznoszeniem poczty. Po kilku latach pracy aplikowałem do przeniesienia do sekcji kontroli technicznych, gdzie weryfikował mnie dyrektor biura kontroli technicznych w Warszawie. To, co mam dzisiaj, wypracowałem sam i nie pomógł mi tutaj tata ani żaden inny kolega partyjny – dodaje.
A do tego oczekiwaniom premiera sprzeciwił się jego syn.
– Jeśli mamy człowieka, który 10 lat pracuje w Agencji, czyli syna pana ministra Kalemby, to bez względu na to, jak się tam dostał, po 10 latach na pewno jest osobą doświadczoną i jego strata mogłaby być dosyć duża dla przedsiębiorstwa, w którym pracuje – stwierdził Michał Tusk w TVN24.
Dodał, że on też nie zrezygnuje z pracy w Porcie Lotniczym w Gdańsku, gdzie jest zatrudniony od kwietnia.