Kilka dni po ogłoszeniu upadłości firmy OLT Express i ujawnieniu problemów klientów Amber Gold (obie firmy należą do Marcina Plichty) Michał Tusk w wywiadzie prasowym dla "Gazety Wyborczej" ujawnił, że podpisał umowę z OLT.
Co więcej, gdy jej klientów odsyłano z lotniskowych kas biletowych z kwitkiem, młodemu Tuskowi jakoś wypłacono kolejną pensję. A miał zarabiać 5500 złotych plus VAT. Nic więc dziwnego, że politycy zaczęli się bardzo interesować kontraktem syna premiera z OLT.
Wczoraj poseł PiS Marcin Mastalerek przekazał dziennikarzom listę 45 pytań do premiera, jego syna, szefów lotniska w Gdańsku i szefa Amber Gold.
- Jeśli te sprawy, o które pytam, nie zostaną wyjaśnione, pozostaną niejasności. To są trudne pytania - przekonywał Mastalerek.
- Syn premiera przedstawia się jako naiwny licealista, ale nie sądzę, żeby taki był - dodaje poseł PiS.