Wyczekany i kochany. Niestety chory... - Miałam komplikacje w ciąży, problemy z wątrobą, podejrzenie cukrzycy, ale do końca wierzyłam, że urodzę zdrowego Michałka. Nikt nie wiedział, że mój synek nie ma połowy serduszka - wspomina pani Magda. Gdy w 35. tygodniu ciąży odeszły jej wody i siłami natury rodziła syna w szpitalu, zaczęła się walka o życie wcześniaka. - Urodził się siny, dosłownie niebieski, lekarze od razu widzieli, że coś jest nie tak - mówi mama. Chłopiec w stanie ciężkim trafił do szpitala w Poznaniu, gdzie przeszedł operację zespolenia systemowo-płucnego. - Bez tego by nie przeżył - mówi Dariusz Tomczak (41 l.), tata chłopca. Niestety, wada serca jest wyjątkowo skomplikowana. Trafia się raz na 15 tys. urodzeń. - Michaś nie ma wykształconej prawej komory serca - tłumaczy mama chłopca.
Żeby dziecko mogło się prawidłowo rozwijać i w ogóle żyć, potrzebna jest pomoc lekarza, który z takimi wadami ma do czynienia na co dzień. Rodzice odbyli już konsultacje ze światowej sławy prof. Edwardem Malcem, który operuje w Monachium. - Wyznaczył datę operacji na sierpień - mówią Tomczakowie, którzy martwią się, skąd wezmą fundusze na opłacenie pobytu w niemieckiej klinice. - Ta operacja to jedyna szansa na uratowanie Michałka, bardzo prosimy o pomoc w uzbieraniu 20 tys. euro - błagają.
Możesz pomóc Michałkowi
Pomóc Michałkowi można, wpłacając pieniądze na konto Fundacji Cor Infantis, nr: 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem "Michał Tomczak".