Afera swymi początkami sięga 2008 r., kiedy to kontrola NIK wykazała koszmarne nieprawidłowości w jednej ze spółek podległych ratuszowi. Inspektorzy postanowili przyjrzeć się całej działalności gospodarczej gminy i wkroczyli do międzyrzeckiego ratusza. Wkrótce do magistratu dotarli także policjanci wydziału ds. zwalczania przestępczości gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. W wyniku śledztwa przez ratusz przetoczyły się kolejne dwie fale zatrzymań urzędników. Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiedli burmistrz Międzyrzecza Tadeusz D. oraz grupa jego najbliższych współpracowników. Główny zarzut dotyczył niegospodarności. Konkretnie sytuacji, kiedy to teren jednej z działek pod rozbudowę przemysłu w gminie sprzedano Kostrzyńsko - Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej za kwotę 250 tys. zł. Zaledwie dwa dni później, jak ustalił regionalny dziennik,,Gazeta Lubuska'', K-SSSE sprzedała ten teren pewnej firmie z Indii za 2,1 mln zł!
Po kilku latach sądowych perturbacji afera międzyrzeckiego ratusza trafiła na wokandę Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Ten zaś winę urzędników gminnych, w tym burmistrza, uznał za bezsporną. Wszyscy otrzymali kary więzienia w zawieszeniu. Były burmistrz nie będzie też mógł przez najbliższe cztery lata zajmować żadnych stanowisk kierowniczych w administracji. I co chyba najbardziej dolegliwe dla skazanych, cała czwórka będzie musiała zapłacić solidarnie prawie 600 tys. zł.
Zobacz: Międzyrzecze: Powiesił psa na szubienicy. Teraz tłumaczy: Kundel był już stary...