Było południe, kiedy mieszkańcy jednej z kamienic w centrum Międzyrzecza usłyszeli straszliwy psi skowyt. Wyjrzeli z okien i skamienieli. Na ogródku pod ich oknami wił się w przedśmiertnych konwulsjach powieszony na postronku mały kundelek Pikuś.
Kiedy na miejsce przybyli wezwani przez sąsiadów policjanci, zwierzę było martwe. - Zatrzymaliśmy właściciela, który będzie odpowiadał za uśmiercenie zwierzaka ze szczególnym okrucieństwem. Grożą za to 3 lata więzienia - mówi młodszy aspirant Justyna Łętowska z międzyrzeckiej policji.
Pan Zbigniew wcale nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że zabił psa z litości. Na uśpienie pupila u weterynarza zaś nie było go stać
- Pikuś był u nas prawie 18 lat, traktowaliśmy go jak domownika, ale ostatnio stracił słuch, wzrok, a na koniec wyłysiał... Postanowiłem skrócić jego męki - opowiada Zbigniew Z. Pies męczył się jednak bardzo długo, wisząc na sznurze.
Zobacz też: KALISZ: Pan młody powiesił się po weselu [NOWE INFORMACJE]
- Sekcja wykazała, że zwierzak nie stracił życia w wyniku przerwania rdzenia kręgowego, co byłoby stosunkowo szybką śmiercią, ale w wyniku niedotlenienia mózgu, czyli się po prostu udusił - mówi Małgorzata Matysek, powiatowy lekarz weterynarii w Międzyrzeczu. Jak podkreśla lekarka, właściciel psa mógł zwrócić się do weterynarzy o odstąpienie od zapłaty lub rozłożenie jej na raty. Jednak Zbigniew Z. postanowił na swój sposób ,,uśpić" psa. I swój plan zrealizował.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail